
Czyli dlaczego kocham Skandynawię.
Dziś pierwszy wpis z cyklu „kocham Skandynawię”, bo nie kocham jej tylko za Jespera Juula 😉
Lubicie jesień i zimę? Ja pochodzę z Gdańska, więc ja NIE BARDZO. Cieszę się, że tą zimę spędzam w Trondheim, w środkowej Norwegii.

Kocham tutejsze podejście do pogody „det finnes ikke dårlig vær, bare dårlige klær” – czuję, że dzięki tej postawie mogę polubić absolutnie każde warunki atmosferyczne (nawet gdańskie haha). Oznacza ono, że „nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie” – ale dla mnie znaczy o wiele więcej. Co zauważyłam:
- nie ma co narzekać na pogodę. Ona po prostu JEST. Wychodźmy, cieszmy się ruchem i przyrodą.

- szukajmy możliwości, a nie przeszkód – czyli: leje, ale synek sąsiadów akurat dostał nowy rower. Cała rodzina w ubraniach przeciwdeszczowych idzie do lasu testować rower. Masz działkę na trudnym terenie (czyli jak to bywa w 90 procentach przypadków w Norwegii, hehe)? Zbudujesz dom na skarpie. Lubisz narty, a jest lato? Używasz nart na kółkach. Pewnie dlatego Norwegowie wolą słowo utfordringer (wyzwania) zamiast problemer.

- korzysta się z każdej pogody, naprawdę nikt się nie dziwi, że podczas wiatru, deszczu, śnieżycy, spacerujesz z dziećmi
- termosy, kucheneczki, saneczki, ocieplacze, wełna – wszystkie ułatwienia idą w ruch.

- w lesie są oświetlone trasy dla narciarzy. I nie tylko dla narciarzy. Bosko – bo w grudniu jest sporo ciemności.
- Czas ciemności to masakra? A czemu by nie zapalić mnóstwa światełek, lampeczek, świeczek, a w górskiej chatce zrobić adwentowe spotkanie ludzi z dzielnicy przy piernikach i gofrach? Będzie koselig! (Czyli hygge 😉

- Coraz ciemniej, szaro, buro…? – wcale nie. Nocą jest zorza, a niebo bywa różowawe. Miasto rozświetlają światełka, a gdy leży śnieg to w lesie jest magicznie. Zresztą wszędzie jest.

- Depresyjnie? Marzniesz? Ruszaj się! Biegaj, chodź na nartach, spróbuj sanek, ruszaj na łyżwy!
Gdy idziemy w niedzielę do lasu i znajdujemy na zamarzniętym jeziorze wszystkich sąsiadów z dziećmi to wiemy, że jesteśmy w dobrym miejscu 🙂 Zobaczcie sami, czy to nie magia?


*wszystkie zdjęcia robiłam na Trolli w Trondheim lub na Bymarce w Trondheim.